Miałam wolne popołudnie, więc postanowiłam uszyć wreszcie coś dla siebie. Powstała kolejna sukienka z zapasów materiałowych wyciągniętych z szafy, skrojona według sprawdzonego już wielokrotnie wykroju.
Górę, podobnie jak w biało-czarnej sukience z gipiurą skroiłam ze zmodyfikowanego wykroju pobranego ze strony leko-mail.ru.
A uszyłam ją z dzianiny dresowej z dodatkiem elastanu, odzyskanej ze spódnicy, która wcześniej była elementem dwuczęściowej sukienki. Ponieważ okazało się, że noszę tylko górę sukienki, a spódnica leży nieużywana, poprułam spódnicę, a dzianina powędrowała do szafy w oczekiwaniu na "drugie życie".
Musiałam się mocno nakombinować, żeby dzianiny wystarczyło na górę sukienki, ale jak widać udało się :)
W ten sposób powstała sukienka wprawdzie podobna do biało-czarnej z gipiurą, ale jednak inna - tym razem bez gipiurowych ozdób i z szerokim dołem układanym w kontrafałdy, uszytym z czarnej ubraniówki, której ostatni już kawałek wyciągnęłam ze swojej przydasiowej szafy ;)
Góra sukienki nie wymaga podszewki, więc dałam ją tylko w dolnej części, wszywając w szew łączący górę sukienki ze spódnicą. Ze względu na to, że góra jest rozciągliwa, ale dół już nie, wszyłam z boku krótki zamek, który ułatwi zakładanie sukienki.
Sukienka fajnie wygląda bez paska, ale mogę ją także nosić z szerokim paskiem, który maskuje linię łączenia tkanin.
I tym sposobem wykorzystałam już ostatni kawałek dresówki w pepitkę ;) A sukienkę zgłaszam do lipcowej akcji "Uwolnij tkaniny ze swojej szafy" u Zapomnianej pracowni.
Pozdrawiam serdecznie