Od jakiegoś czasu staram się walczyć z moją tendencją do gromadzenia wszystkiego, co może być przydatne do najróżniejszych technik rękodzielniczych. Założyłam nawet na facebooku grupę Wyprzedaż w Montowni Ody, gdzie wyprzedaję nadwyżki nagromadzonych przeze mnie "robótkowych przydasiów".
Obiecałam sobie, że będę kupowała tylko półfabrykaty i materiały potrzebne do realizacji konkretnego projektu, a nie jak do tej pory na zapas - bo ładne, bo tanie, bo kiedyś się przyda... ;)
Kiedy zobaczyłam tę dzianinę w pepitkę, stwierdziłam, że byłaby z niej fajna sukienka. Dzianina bawełniana z 5% dodatkiem elastanu - dobrze się szyje i jeszcze lepiej się nosi. Nie gniecie się i nie wypycha.
Do uszycia tej dwuczęściowej sukienki (a właściwie bluzki i spódnicy) posłużył mi wykrój ze styczniowego numeru Burdy z 2013 roku, z którego szyłam już wielokrotnie.
W bluzce zachowałam górne cięcie, które ukrywa zaszewki, zrezygnowałam z cięcia w talii i przedłużyłam wykrój za linię bioder.
W spódniczce zrobiłam niewielkie zaszewki i wszyłam gumę. Dzianina jest dość elastyczna, więc zamek nie jest potrzebny.
Dzianina ze względu na wzór jest trudna do sfotografowania, poniżej fragment spódnicy w powiększeniu.
Sukienkę dzięki temu, że jest dwuczęściowa mogę nosić na wiele sposobów: obie części razem...
...albo spódnicę do gładkiej bluzki,
... albo bluzkę do gładkiej spódnicy :)
Został mi jeszcze kawałek tej dzianiny, więc pewnie coś jeszcze wymyślę, bo nie chcę, żeby powędrował na półkę i powiększył ilość zalegających "przydasiów" ;)