Quantcast
Channel: Montownia Ody
Viewing all 509 articles
Browse latest View live

Ciasto ucierane z truskawkami

$
0
0
Kiedy lato w pełni, a słońce praży niemiłosiernie, nie chce się piec ciężkich kremowych ciast wymagających w dodatku długiego stania w kuchni.

Ale kiedy rodzinka dopomina się czegoś słodkiego, warto upiec szybkie ucierane ciasto. Bardzo łatwe do przygotowania, trochę przypomina babkę, ale dodatek owoców powoduje, że nie jest suche i zapychające. 

Do ciasta można dodawać wszystkie owoce sezonowe, a zimą również owoce mrożone (nie rozmrażać!). Ponieważ sezon truskawkowy w pełni - dziś moje ciasto jest pełne pysznych i słodkich truskawek :)  

Przepis na pyszne ciasto

CIASTO  UCIERANE 
Z OWOCAMI SEZONOWYMI

Składniki:
200 g masła o temperaturze pokojowej
3/4 szklanki cukru
5 jajek
1 szklanka mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
dowolne owoce sezonowe (w takiej ilości, żeby pokryły powierzchnię ciasta)



Przygotowanie
Utrzeć masło z cukrem i odrobiną soli na puszystą masę. Wbić jedno jajko i dokładnie ucierać aż się składniki połączą. Wbijać kolejne jajka pojedynczo, ucierając za każdym razem. Przesiać mąkę pszenną, mąkę ziemniaczaną i proszek do pieczenia do masy maślano-jajecznej, wymieszać dokładnie łyżką.

Formę wyłożyć papierem do pieczenia, wylać ciasto do formy, wyrównać. Na wierzchu ułożyć dowolne owoce sezonowe. Ja tym razem użyłam truskawek. 

Ciasto warto posypać kruszonką. Zamiast klasycznej kruszonki zrobiłam kruszonkę kokosową.

KRUSZONKA KOKOSOWA
1/2 szklanki mąki 
1/2 szklanki cukru
1/2 kostki masła 
1/2 małej paczki wiórków kokosowych
Wszystkie składniki wsypać do miski i połączyć ręką takimi ruchami, jakby się szczypało ciasto - wiecie o co chodzi ;)

Ciasto piec w temperaturze 175 stopni przez 40 - 45 minut, sprawdzić ciasto patyczkiem (czy suche).

Ciasto ucierane z owocami


Pozdrawiam serdecznie 


Woreczki na suszoną lawendę

$
0
0
Powoli ścinam i suszę lawendę. Robię to etapami, żeby całkowicie nie ogołocić z kwiatków lawendowych krzewinek.

Chciałabym jednocześnie cieszyć się widokiem pięknie kwitnącej lawendy i mieć zapas ususzonej lawendy na zimę. Czyli zjeść ciastko i mieć ciastko :) Ale ponieważ tak się nie da, to zjadam ciastko okruszek po okruszku, czyli podskubuję lawendę i suszę chociaż po parę gałązek...

A w oczekiwaniu na "lawendowe żniwa" szyję woreczki na suszone kwiatki.


Lawendowy motyw na woreczkach to termotransfer. Kupiłam specjalny papier do naprasowanek i przygotowałam nadruk w podobny sposób jak opisałam w poście o koszulce z transferem.


Woreczki nie są duże - mają 6 x 12 cm. Do ich uszycia wykorzystałam resztkę białej bawełny pościelowej i naprawdę niewielkie ścinki tkanin w odcieniach fioletu.


Woreczki po napełnieniu suchymi kwiatkami lawendy zawiążę atłasową fioletową wstążeczką i powieszę w szafie ubraniowej. 


W ten sposób przez całą zimę po otwarciu szafy będę czuła delikatny lawendowy zapach. Ale przede wszystkim nie będę miała nieproszonych gości w postaci moli odzieżowych, które nie lubią zapachu lawendy.


Pozdrawiam serdecznie
        

Domek dla owadów zapylających

$
0
0
W każdym ogrodzie znajduje się mnóstwo owadów, często sobie nawet tego nie uświadamiamy i nie zdajemy sobie sprawy z ich obecności. Oprócz owadów - szkodników są także owady pożyteczne - drapieżniki, które pomogą nam oczyścić rośliny ze szkodników (na przykład biedronki) i zapylacze, tzw. pszczołowate, dzięki którym możemy się cieszyć kwiatami i owocami :)

Zanieczyszczenie środowiska, stosowanie chemii (w tym pestycydów), likwidacja nieużytków powodują, że ginie coraz więcej owadów, także tych pożytecznych. Warto im więc pomóc, stawiając w ogrodzie tzw. domki dla owadów zapylających.

drewniany domek dla owadów pożytecznych
 
W takich domkach wiosną owady składają jaja. Latem nocują w nich i chronią się przed słońcem i drapieżnikami, jesienią chowają się przed deszczem i znajdują miejsce do przezimowania.

Stwierdziłam więc, że muszę i ja zbudować taki domek, chociaż malutki :) Kiedy  znalazłam drewnianą skrzynkę, w której kiedyś przechowywałam tuby z koralikami,wiedziałam już, że mój domek nie będzie taki całkiem malutki...


Skrzynka miała wymiary 30 x 40 cm w podstawie i 23 cm głębokości. Przesunęłam denko i umocowałam w połowie wysokości. Postawiłam skrzynkę pionowo i w ten w sposób powstały dwie komory o głębokości po ok.11 cm - z przodu i z tyłu.

Z reszek desek z podbitki zrobiłam daszek. Z kantówek drewnianych skręciłam stabilną podstawę, dodatkowo od spodu domku przykręciłam słupek, który włożyłam w metalową szpilę wbitą w ziemię. Nie ma więc mowy, żeby domek się przewrócił.

Gotowy domek pomalowałam barwiącym impregnatem do drewna, a na koniec wypełniłam naturalnym suchym materiałem. Znalazły się tam kawałki drewna z nawierconymi otworami, igły sosnowe, siano, pocięte suche gałązki i pędy bambusa oraz szyszki.

drewniany domek dla owadów pożytecznych

Owady będą więc miały dużo miejsca. Jeszcze tylko muszę zdobyć kawałek siatki i nabić z obu stron domku. Po to, żeby  zawartość nie wypadała, ale przede wszystkim, żeby nie dobrały się tam koty, ptaki czy też inne zwierzęta.


Domek jest ustawiony w słonecznym miejscu i jednocześnie schowany jest za wielką kępą stale kwitnącej kocimiętki, na kwiatach której krzątają się nieustannie pracowite trzmiele. Mam więc nadzieję, że miejsce będzie owadom odpowiadało :)

ogród hortensje
drewniany domek dla owadów pożytecznych

Pozdrawiam serdecznie


Pyszne ogórki kiszone na zimę

$
0
0
Sezon ogórkowy w pełni, więc szybciutko wrzucam przepis na najlepsze kiszone ogórki na zimę. Pięknie się przechowują i jeżeli tylko wybierzemy do ukiszenia zdrowe i jędrne ogóreczki, to dzięki dodanym do kiszenia przyprawom pozostaną twarde i chrupiące przez całą zimę.

przepis na ogórki kiszone



 PRZEPIS NA OGÓRKI KISZONE

Składniki
ogórki - świeże, jędrne i najlepiej podłużne, niezbyt duże - wtedy łatwiej je ułożyć w słoikach

przyprawy - ilości podane na 1 słoik o pojemności 0,9 litra (czyli typowy tzw. ogórkowy)
- 2-3 ząbki czosnku, 
- ok. 3 cm korzeń chrzanu, 
- gałązki koper wraz z baldachami,
- pół liścia laurowego,
- 1-2 talarki marchwi,
- 1 świeży liść dębowy,
- 2 ziarenka ziela angielskiego,
- 3 ziarenka pieprzu czarnego,
- 5 ziaren białej gorczycy

na zalewę 
1 płaska łyżka soli na 1 litr wody


przepis na ogórki kiszone

Przygotowanie

Słoiki umyć i wyparzyć, na dnie słoików ułożyć przyprawy, kopru nie ciąć, tylko zwinąć w pęczek. Na przyprawach układać ciasno umyte ogórki - tyle, ile się zmieści. Nie obcinać końcówek ogórków, nie nakłuwać ich widelcem (wiem, że niektórzy tak zalecają,ale ja tego nie robię).

Zagotować wodę z solą, dobrze wymieszać aż sól się rozpuści i wrzącą wodą zalać ogórki w słoikach. Zakręcić sprawdzonymi, umytymi i dokładnie wytartymi pokrywkami. Zostawić do ostygnięcia.

przepis na ogórki kiszone

Słoiki ustawić w ciemnym miejscu. Ja swoje słoiki z ogórkami, które przygotowuję do zjedzenia na bieżąco ubieram w specjalnie uszyte do tego celu pokrowce, o których pisałam w tym poście :)


ogórkikiszone na zimę

Te przygotowywane na zimę po prostu przykrywam ściereczką, bo za dużo pokrowców musiałabym uszyć...

 przepis na ogórki kiszone

Po około 1-2 tygodniach ogórki są już ukiszone. Szybkość kiszenia zależy od temperatury otoczenia, a stopień ukiszenia ogórków dostosowujemy do swoich upodobań smakowych. Wiadomo, jedni wolą ogórki mniej kwaśne, inni bardziej.

Słoiki wstawiamy do zimnego piekarnika, podgrzewamy do 120 stopni i w tej temperaturze trzymamy 10 minut, żeby przerwać proces kiszenia. Po wyjęciu z piekarnika i wystudzeniu, przenosimy słoiki do chłodnego miejsca. A zimą zajadamy się pysznymi, chrupiącym, a przede wszystkim zdrowymi ogórkami kiszonymi :)

Pozdrawiam serdecznie

Lawendowe wrzeciona

$
0
0
Lawenda kwitnie w najlepsze. Jestem zachwycona tymi fioletowymi kwiatuszkami, a przede wszystkim ich subtelnym zapachem. Zresztą nie tylko ja ;) Lawenda wabi przeróżne owady, krzewinki są po prostu oblepione pracowitymi pszczołami i trzmielami.




Na zdjęciu powyżej widać, że w cieniu lawendy na kamieniu odpoczywa prawie czterocentymetrowy  chrząszcz - rohatyniec. Poniżej na zbliżeniu widać go dokładniej. Prawda, że przypomina nosorożca? :)



Ale wracając do lawendy - ścinam sobie powolutku i suszę gałązki lawendowe. Szyję woreczki na lawendę i przeglądam internet w poszukiwaniu pomysłów na wykorzystanie suszonych, pięknie pachnących kwiatków.




Na stronie Maja w ogrodzie znalazłam bardzo ciekawy artykuł, w którym mowa jest o lawendowych wrzecionach, z francuska zwanych fusetkami. 

Ponieważ artykuł oprócz opisu zawiera także film instruktażowy, postanowiłam spróbować upleść sobie takie wrzeciono:)


Bukiecik świeżej lawendy związujemy tuż pod kwiatkami, odwracamy "do góry nogami" i opuszczamy łodyżki w dół. Lawenda musi być świeża, bo suche łodyżki by się połamały.


Wstążeczkę przeplatamy tak, jak się plecie koszyczek, zamykając w środku lawendowy bukiecik.  


Należy pamiętać o pozostawieniu u góry pętelki ze wstążeczki, która posłuży do zawieszenia wrzeciona. Na dole oplatamy zebrane łodyżki klika razy wstążeczką i zawiązujemy ją na kokardkę.


Po kilku dniach wrzeciona zaschną, będzie można zauważyć, że wstążeczki  lekko odstają od gałązek, zapewniając cyrkulację powietrza.  


Wrzeciona bardzo lubią być delikatnie ugniatane, wtedy wydzielają przepiękny, subtelny zapach lawendy :)




    Pozdrawiam serdecznie
          

Domowa sukienka w rumianki

$
0
0
Właśnie uszyłam kolejną domową sukienkę :) To już druga, ale tym razem jest to "prawdziwa sukienka" - to znaczy góra jest na stałe połączona z dołem.

sukienka bez wykroju

O pierwszej domowej sukience pisałam w tym poście. Ta sukienka jest uszyta tak jak poprzednia - zupełnie bez wykroju ;) Też z dzianiny, tym razem bawełnianej z niewielką domieszką elastanu, z nadrukiem w kwiatki przypominające rumianki.  

Połączyłam na stałe górę i dół sukienki. Wykrój góry obcięłam jednak wcześniej ok. 5 cm poniżej talii, a kontrafałdy w spódniczce ułożyłam tak, żeby pasowały na obwód bioder a nie talii (po to, żebym mogła ją włożyć przez głowę, bo sukienka nie ma żadnego zapięcia).

W szew łączący top ze spódniczką wszyłam płaską gumkę bieliźnianą, dzięki temu talia jest na "swoim miejscu " :)

sukienka po domu

 Uszyłam jeszcze pasek zawiązywany z tyłu na kokardkę.


Hmmm, jak widać, do ogrodu sukienka też się nadaje ;) Na zdjęciu można zauważyć, że zaraz będę kisić ogórki - mąż przyłapał mnie na zdjęciu z naręczem świeżo zerwanego kopru :)


Tym razem miałam do dyspozycji 2 metry dzianiny. Jeszcze trochę mi zostało, myślę, że na zwykły t-shirt jeszcze wystarczy.



    Pozdrawiam serdecznie
       

Ciasteczka cytrynowo-lawendowe

$
0
0
Pisałam już we wcześniejszych postach, że szukam pomysłów na wykorzystanie lawendy. Były już więc woreczki z lawendą, lawendowe wrzeciona, a tym razem coś... pysznego do jedzenia, czyli kruche ciasteczka cytrynowo-lawendowe.

Przepis pochodzi ze strony Happy Home Baking, polska wersja przepisu na stronie Moje Wypieki.



KRUCHE CIASTECZKA 
CYTRYNOWO-LAWENDOWE

Składniki:
200 g masła o temperaturze pokojowej
1/2 szklanki cukru pudru
1 żółtko
szczypta soli
2 łyżki świeżych kwiatków lawendy (lub 1 łyżka suszonych)
otarta skórka z cytryny
1,5 szklanki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej


Sposób przygotowania
Oba rodzaje mąki wsypać do miski, dodać masło pokrojone w kostkę i pozostałe składniki. Szybko zagnieść ręcznie, starając się nie wyrabiać długo, żeby nadmiernie nie rozgrzewać ciasta, które jest i tak dość lepkie. Schłodzić ciasto ok. pół godziny w lodówce.

Podzielić na 2-3 części. Z każdej uformować wałeczek o średnicy ok.3 cm, każdy owinąć folią aluminiową i wstawić do lodówki na dalsze dwie godziny. Ciasto musi dobrze stężeć, żeby dało się pokroić w ładne plasterki.

 
W lodówce można tak przygotowane ciasto przechowywać przez 3 dni a w zamrażarce 1 miesiąc.
 
Schłodzone ciasto wyjąć, pokroić na plasterki o grubości ok.pół centymetra. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachować około centymetrowe odstępy pomiędzy ciastkami.

Piec rozgrzać do temperatury 170 stopni, piec ciasteczka 12-14 minut. Nie powinny się zarumienić tylko nabrać złotawego koloru.


Ciasteczka studzić na kratce i przechowywać w metalowej puszce.


Ciasteczka są cudownie kruche, maślane, z wyraźnie wyczuwalnym smakiem skórki cytrynowej i delikatną nutą lawendy.


Ładnie zapakowane mogą stanowić bardzo oryginalny prezent. Albo zaskakujący poczęstunek do kawy dla niespodziewanego gościa. W metalowej puszce mogą trochę poleżeć i nie tracą nic ze swojej kruchości. No chyba, że wcześniej zostaną zjedzone ;)




    Pozdrawiam serdecznie
       

Dwa ekspresowe t-shirty

$
0
0
Uwielbiam takie szybkie szycie - 15 minut i nowy ciuszek gotowy :)

Pamiętacie mój 15-minutowy t-shirt, o którym pisałam w tym poście ? Zrobiłam sobie taki bazowy szablon odrysowując dobrze leżącą na mnie koszulkę kupioną w sklepie :) Teraz gdy mam ochotę na nowy t-shirt, wyciągam ten wykrój, kroję dzianinę, zszywam i po kwadransie gotowe! :) 


Tym razem pasiasty t-shirt "marynarski", który uszyłam z 55 centymetrowej resztki dzianiny. 


Rękawki wyszły króciutkie i nieźle musiałam się nakombinować, żeby w ogóle były. No bo przecież musiały mieć taki sam układ pasków... No ale jakoś się udało :)



Drugi t-shirt w kwiatuszki przypominające rumianki uszyłam z resztki dzianiny, z tej samej, z której wcześniej uszyłam sukienkę po domu.


Tym sposobem z dwóch metrów dzianiny mam sukienkę i bluzeczkę :)


A moje zapasy materiałowe powolutku zaczynają się kurczyć :)


Bardzo mnie to cieszy, bo w szafie, w której przechowuję swoje "szyciowe skarby" zaczynają być widoczne prześwity ;) A ja nadal trwam w postanowieniu niekupowania tkanin na zapas - pod wpływem impulsu czy z powodu okazyjnej ceny.

Obiecałam sobie, że kiedy opróżni się cała jedna półka, w nagrodę kupię sobie nową tkaninę na jedną, konkretną rzecz do uszycia :)



  Pozdrawiam serdecznie
       

Ciasto biszkoptowe z jabłkowymi różami

$
0
0
Kiedy zobaczyłam zdjęcie tarty z jabłkowymi różami na blogu Yoli, zachwyciłam się ich wyglądem i byłam przekonana, że są bardzo trudne do zrobienia.

O dziwo okazało się, że wykonanie takich kwiatków jest baaardzo proste, wystarczy obrać jabłko ;)

Szkoda mi było czasu na zagniatanie kruchego ciasta i robienie kremu, bo już chciałam robić róże :) Przygotowałam więc szybciutko ciasto biszkoptowe.

ciasto biszkoptowe z różami z jabłek



CIASTO BISZKOPTOWE
Z JABŁKOWYMI RÓŻAMI

Składniki (na płaską formę do tarty)
3 jajka
1/2 szklanki cukru
2 czubate łyżki mąki pszennej
odrobinę proszku do pieczenia (na czubku noża)
1/2 łyżeczki skórki otartej z cytryny
4-5 jabłek
cynamon

ciasto biszkoptowe z różami z jabłek


Przygotowanie
Całe jajka ubić z cukrem aż masa zgęstniej i zbieleje, a cukier nie będzie chrzęścił. Dodać mąkę, szczyptę proszku do pieczenia i skórkę cytrynową. Cytrynę koniecznie trzeba wyszorować i sparzyć! Wymieszać delikatnie łyżką, przełożyć do formy wysmarowanej masłem i wyspanej tartą bułką.

No i teraz najprzyjemniejsze - pora na róże :) 

Wybrać jabłka dość twarde i soczyste,bo kruche jabłka nam się po prostu rozpadną podczas obierania. Przy pomocy obieraczki do warzyw obierać jabłko ze skórki, starając się uzyskać jak najdłuższe strużyny. Po obraniu ze skórki, strugać jabłka dalej, tyle ile się da - aż do ogryzka. Jeżeli strużyny się rozrywają, to nie szkodzi. Te krótsze można wykorzystać na środek róży.

Na desce zwijać strużyny jabłkowe w rulonik, stopniowo dokładając kolejne powiększać różę. Ostanie 1-2 okrążenia powinna stanowić skórka jabłkowa. 

ciasto biszkoptowe z różami z jabłek


Gotową różę przenieść na szerokim nożu i ułożyć na biszkopcie. Zrobić tyle różyczek, żeby wystarczyło na pokrycie powierzchni biszkoptu. Ciasto delikatnie oprószyć cynamonem.

Piec w temperaturze 175 stopni przez ok. 30 minut.

ciasto biszkoptowe z różami z jabłek

W moim cieście są jeszcze rodzynki, ale nie były one konieczne.

Róże wyszły przepiękne, ale następnym razem zrobię mniejsze, wtedy ciasto można łatwiej podzielić. No i na pewno zrobię oryginalną tartę z kremem według przepisu Yoli.


    Pozdrawiam serdecznie
        

Powidła śliwkowe bez mieszania

$
0
0
Sezon na przetwory trwa. Półki w mojej szafie - spiżarni powoli zapełniają się słoikami wypełnionymi pysznościami, którymi będziemy się delektować przez całą zimę i wiosnę :)

Wczoraj wypróbowałam wreszcie przepis na powidła, który dostałam od Doroci prawie dwa lata temu. Przepis jest dość specyficzny, do śliwek dodaje się odrobinę octu, ale najdziwniejsze jest to, że powideł się nie miesza! W zeszłym roku jakoś nie miałam odwagi go wypróbować, w tym roku pomyślałam sobie - raz kozie śmierć, najwyżej spalę garnek ;)

powidła śliwkowe bez mieszania

No i co? Udało się! Ale prawie co chwilę podchodziłam do garnka i wąchałam, czy nie czuć spalenizny. Kilka razy złapałam się na tym, że już chwytałam za drewnianą łyżkę, żeby zamieszać śliwki. A przecież nie wolno tego zrobić, bo wtedy powidła na pewno się przypalą! 



POWIDŁA ŚLIWKOWE BEZ MIESZANIA


Składniki
5 kg wypestkowanych śliwek (oczywiście najlepiej węgierek)
0,8 - 1,0 kg cukru 
2 łyżki octu spirytusowego 10% 

powidła śliwkowe bez mieszania


Przygotowanie
Wypestkowane śliwki układać w garnku przesypując cukrem. Na wierzch wlać 2 łyżki octu. Odstawić na noc, żeby śliwki puściły sok.

Gotować na najmniejszej mocy (w przypadku kuchni elektrycznej) lub najmniejszym ogniu (gdy korzystamy z kuchni gazowej) przez 5,5 godziny. 

W przypadku innej ilości śliwek, czas gotowania obliczamy w następujący sposób: 30 minut (to na podgrzanie śliwek) + 1 godzinę na każdy kilogram śliwek. Jeśli mamy na przykład mniejszy garnek i zmieści się do niego 3 kg śliwek, to dodajemy 0,6 kg cukru i łyżkę + jeszcze odrobinę octu i gotujemy 3,5 godziny.

powidła ze śliwek węgierek


Powidła podczas gotowania powinny lekko bulgotać. Pod żadnym pozorem NIE MIESZAĆ POWIDEŁ W TRAKCIE GOTOWANIA! Pod koniec na powierzchni wytworzy się warstwa soku, który można zebrać (powidła będą gęściejsze). 

Teraz już można zamieszać, żeby wszystko się ładnie połączyło. No i oczywiście sprawdzić, że do dna garnka nic nie przywarło :)

Wrzące powidła przełożyć do wyprażonych w piekarniku gorących słoików, zakręcać umytymi i wytartymi do sucha nakrętkami ( ja jeszcze przecieram nakrętki spirytusem). Słoiki układać do góry dnem pod kocykiem. Po ok. 15 minutach słoiki odwrócić i zostawić pod kocykiem aż wystygną.

powidła ze śliwek węgierek


Po tym eksperymencie chyba już tylko w taki sposób będę przyrządzać powidła. Następną partię planuję zrobić z dodatkiem gorzkiego kakao. Takie czekoladowe powidła dzieci uwielbiają, a na pewno są one zdrowsze od Nutelli. A dla siebie zrobię powidła korzenne - na każdy kilogram śliwek dodaję 1/2 paczki przyprawy do piernika. Te dodatki smakowe wystarczy wsypać do gotowych, gorących powideł, dobrze wymieszać i napełnić słoiki.

Dorocia, bardzo Ci dziękuję za ten przepis :) 


Pozdrawiam serdecznie
 

Spódniczka z dzianinowym karczkiem

$
0
0
Ta spódniczka, to kolejna rzecz uszyta z tego, co znalazłam w swoich zapasach materiałowych. I kolejna rzecz uszyta bez wykroju :) 




Karczek uszyłam z resztki czarnej, gładkiej dzianiny. Już nawet nie pamiętam od szycia czego został mi taki kawałek. W każdym razie dzianina była odpowiednio gruba i wystarczająco elastyczna żeby powstała z niego góra spódnicy na gumce. No prościej już się nie da! :)



Na dolną część spódnicy użyłam tkaniny z haftowaną bortą. Na kółeczkach i kwiatkach są naszyte drobniutkie cekinki. Jakoś nie udało mi się uchwycić na zdjęciach koloru tego efektownego wzoru. W rzeczywistości kropki i kwiatki są bardziej turkusowe.



Tkaninę, o ile dobrze pamiętam, zdobyłam w czasie wymianki krawieckiej podczas chyba II Spotkania grupy Szczecin Szyje. Czyli... ponad 2 lata temu! Anka Anko, czy dobrze pamiętam, że to tkanina od Ciebie? :)


Prostokąt materiału ułożyłam w moje ulubione kontrafałdy i przyszyłam razem z podszewką do karczka. 


Jeszcze tylko podłożyłam dół spódniczki i gotowe :)



Pozdrawiam serdecznie
       

Babcina pościel z koronkami

$
0
0
Do niedawna w mojej sypialni królowała kolorowa pościel z kory i prześcieradła frotte na gumce. Taką pościel wystarczyło uprać, rozwiesić, a gdy wyschła - złożyć w kostkę i włożyć na półkę do szafy. Szybko i wygodnie, bez prasowania, bez zbędnych ceregieli. Ale czy ładnie - to rzecz gustu ;)

Ostatnio stwierdziłam, że się starzeję, bo zaczyna mi się podobać wszystko to, co pamiętam z dzieciństwa :) A dobrze zapamiętałam piękną białą pościel z koronkowymi wstawkami i szczypankami, z haftowaną mereżką i z falbankami. Świeżo założona pościel była gładka i sztywna jak kartka papieru, bo mama mocno ją krochmaliła. Po zdjęciu ze sznurka pościel należało skropić wodą i ponaciągać. Takie pranie zawinięte w specjalnie do tego celu przeznaczony ręcznik tata zanosił do magla.

Pościel wracała gładka, sztywna, pachnąca krochmalem. Koronki na poduszkach często drapały twarz, więc odwracałam poduszkę na drugą stronę, aż za dzień - dwa koronka zmiękła.

Postanowiłam uszyć sobie pościel w podobnym stylu. Z tym, że na pewno nie będę jej krochmalić, myślę, że wystarczy ją wyprasować żelazkiem.


biała pościel z koronką

Nakupowałam mnóstwo solidnego płótna pościelowego, "kilometry" wąziutkich koronek bawełnianych do wykończenia falbanek i całkiem sporo koronek do naszycia na wierzchu poszewek na poduszki i powłoki.


biała pościel z koronkami

Uszyłam dwie zmiany pościeli, czyli w sumie dwa prześcieradła, cztery powłoki na kołdrę z falbaniastymi fartuchami, cztery powłoczki z falbanami na duże poduszki (70x90cm) i po dwie powłoczki na średnie poduszki (60x70cm) i na jaśki (40x55cm). 


romantyczna pościel z koronką

Najmniejsze poduszki uszyłam bez falbanek, ale za to dla  dekoracji na wierzch powłoczek naszyłam małe serwetki szydełkowe, które wcześniej pełniły funkcję podkładek pod kubki ;)


biała pościel z haftem i koronkami

Tylko jedna falbanka do dużej poduszki miała ponad 4 metry długości! Falbanka stanowiąca fartuch poszwy na kołdrę miała 2 metry długości. Jak pomnożyć te długości przez ilość sztuk, to wyjdą kilometry, może nie koronek, ale nici na pewno. Nici na szpulki do bębenka nawijałam hurtem, od razu po kilka :)


pościel rozmanyczna z koronkami


Pościel już uszyta, nawet wypróbowana. Po praniu, zanim wyschła na pieprz przeprasowałam tylko z grubsza żelazkiem, do wody dodałam kilka kropli olejku lawendowego. Ale się pysznie spało :) Pościel była mięciutka i delikatnie pachniała lawendą. Już na pewno nie wrócę do pościeli z kory!

Pozostało mi jeszcze haftowanie monogramów na każdej sztuce pościeli. Ale to już będę robić w długie zimowe wieczory. Tylko "na próbę" zabieram się właśnie do wyszywania pierwszych literek :)




Pozdrawiam serdecznie

Klamerkowiec czyli worek na klamerki do bielizny

$
0
0
Nie wiem, jak nazwać coś, co uszyłam sobie ostatnio? Organizer? Worek na klamerki? Klamerkowiec! Znalazłam takie określenie w internecie i bardzo mi się spodobało. 

Oto więc mój klamerkowiec :)

klamerkowiec


Klamerkowce mogą mieć formę torby z paskiem do zapięcia wokół drążka suszarki, worka ściąganego sznurkiem. Spotkałam się nawet z czymś w rodzaju fartuszka z kieszonką na klamerki zapinaną na zamek błyskawiczny. 

Mój klamerkowiec to worek, który skrywa w środku zwykły wieszak ubraniowy. Worek ma z przodu łukowate przecięcie. Dzięki temu worek można jedną ręką powiesić na suszarce i mieć swobodny dostęp do klamerek podczas wieszania prania.

klamerkowiec


Worek na klamerki uszyłam z resztki materiału, który został mi po wykrojeniu torebki i kosmetyczki, uszytych w ramach czerwcowego SAL grupy Szczecin Szyje dwa lata temu. Dzięki temu, że tkanina jest ściśle tkana i dość sztywna, wystarczyła jedna warstwa (bez podszewki). 

klamerkowiec


Rozcięcie i krawędzie worka są obszyte lamówką, dodatkowo na przodzie worka naszyłam aplikacje w kształcie listków z tej samej tkaniny, z której zrobiłam lamówkę. 

klamerkowiec


Na zdjęciu poniżej widać worek na klamerki już "w  użyciu". A na suszarce suszy się moja pościel z koronkami, o której pisałam w poprzednim poście.  

klamerkowiec



Nadeszła jesień, czuje się już nieubłaganie nadciągające chłody. Dziś jednak chwilami przez chmury prześwitywało słoneczko. Na schodach ogrzanych promieniami jesiennego słońca przysiadł sobie... świerszcz. Udało mi się podejść dość blisko, żeby go sfotografować :)))



I jeszcze jedno zdjęcie, które dziś Wam chciałam pokazać - tym razem prawdziwie jesienne - babie lato :)



Pozdrawiam serdecznie
      

Szlafroczek dziecięcy z kapturem ŻABA

$
0
0
Był sobie koc. Lekki, cieplutki i mięsisty. Z jednej strony wyglądał jak polar, a z drugiej jak futerko z krótkim włosem. Bardzo fajny i milusi. Ale kocyk był w kolorze trawiastej zieleni, a taki kolor do niczego mi w domu nie pasował. Za to idealnie nadawał się do uszycia.... żaby :)

Najpierw pomyślałam o uszyciu maskotki - poduchy w kształcie żaby, ostatecznie jednak zdecydowałam się na szlafroczek. Myślę, że dla dziecka będzie bardziej przydatny niż kolejny pluszak.

szlafrok polarowy żaba


Szlafroczek uszyłam dla półtoraroczniaka z wykroju dla dwulatka. Na razie będzie miał podwinięte rękawki i szlafrok długi prawie do kostek. Za to przez następny rok szlafrok "będzie rósł" razem z dzieckiem :)

szlafroczek polarowy żaba


Wszystkie szwy wykończyłam odszyciem z cieniutkiej bawełny pasującej kolorystycznie.

szlafroczek dla dziecka polarowy żabka


Na kapturku naszyłam nosek i "buzię"żabki z cienkiego filcu. Oczywiście najpierw sprawdziłam czy filc nie farbuje.

szlafrok dla dziecka polarowy żaba


Oczy z filcowymi aplikacjami uszyłam oddzielnie i przyszyłam do kapturka ręcznie ściegiem krytym.

szlafrok dziecięcy z kapturem żaba


I w ten oto sposób koc, który nikomu nie potrzebny leżał w szafie na półce, zamienił się w przydatną i zabawną żabkę, dzięki której dziecko będzie chciało się szybciej ubierać po kąpieli :)

szlafroczek dla dziecka z kapturem żabka


A na koniec - jak robi żaba? Nie mogłam się powstrzymać :)))))))))




Pozdrawiam serdecznie
  

Zapraszam na urodzinową rozdawajkę :)

$
0
0
Witajcie :) Właśnie się zorientowałam, że przedwczoraj minęły już kolejne, czwarte urodziny mojego bloga. 


W ciągu ostatniego roku opublikowałam zdecydowanie mniej postów niż w każdym z trzech poprzednich lat, zdecydowanie rzadziej również odwiedzałam Wasze blogi. Pochłonęło mnie życie i zmiany, które w nim nastąpiły. Dobre zmiany :) 

Część obserwatorów mojego bloga postanowiła odejść, prawdopodobnie z powodu mojej niskiej aktywności. Za to przybyło mi obserwatorów na mojej facebookowej stronie. Cóż, łatwiej jest wrzucić na bieżąco zdjęcie na fejsa ze zdaniem komentarza niż przygotować post na bloga... 

Postanowiłam w tym roku urodzinowe candy skierować do osób, które obserwują mojego bloga lub moją stronę na facebooku. To takie moje podziękowanie za lojalność, za to że byliście ze mną nawet wtedy, kiedy nie udzielałam się zbytnio na swoim i Waszych blogach.

Co można wygrać? Pudełko pełne różnych robótkowych "przydasi" :)


  
A co w pudełku?


- 4 zestawy do wykonania broszek z organzy,
- 7 opakowań kolorowych pomponików akrylowych,
- 8 opakowań małych różyczek atłasowych w różnych kolorach,
- 20 metrów tasiemki rypsowej w grzybki,
- kłębek czarnego sznurka syntetycznego,
- 2 karnety igieł ręcznych,
- centymetr krawiecki,


- 4 zestawy muliny jednonitkowej,
- 16 pasemek muliny cieniowanej,
- 4 kawałki plastikowej kanwy,
- karnet specjalnych igieł bez czubka do haftowania,


- zamki błyskawiczne o różnej długości i w różnych kolorach (dużo),
- różowa gumokoronka,
- tasiemka elastyczna spaghetti (tasiemka ze streczem z wszytą w środku gumką),


- koraliki szklane i akrylowe,
- specjalne cieniutkie igły do koralików,
- drut pamięciowy do bransoletek,
- drobne elementy metalowe.


Warunki udziału w zabawie:

1. Być obserwatorem bloga przed opublikowaniem tego postu i w komentarzu pod tym postem wyrazić chęć uczestnictwa

lub / i

2. Być fanem - lubić stronę Montownia Ody na facebooku przed opublikowaniem tego postu i w komentarzu pod postem o candy wyrazić chęć uczestnictwa.

Osoba, która spełni oba warunki podwaja swoje szanse :)

Tylko tyle - niczego nie trzeba udostępniać, linkować, nie trzeba zamieszczać  u siebie żadnego baneru. Tym razem nie zależy mi na rozpowszechnianiu informacji o candy. Kto obserwuje, ten ma szansę :)

Na zgłoszenia czekam do dnia 27 listopada do północy. Następnego dnia wylosuję 1 osobę, do której trafi pudełko z przydasiami :)

Powodzenia!


Pozdrawiam serdecznie
   

Jak zrobić gryzak dla psa ze starego t-shirtu?

$
0
0
Jak bez szycia, bez wysiłku, praktycznie w 10 minut, wykorzystując stary, nienoszony już t-shirt, zrobić fajną zabawkę dla psa? O taką?




Moja sunia uwielbia te gryzaki, niszczy je dość szybko, więc średni raz w miesiącu robię jej nowy. Postanowiłam pokazać Wam, jak łatwo je wykonać.

Przepraszam za bardzo słabą jakość zdjęć. Są robione na szybko komórką i w dodatku przy świetle żarówki, ale akurat dziś wieczorem moja Misia potrzebowała nowej zabawki i nie chciała czekać na lepsze światło ;) 

Zaczynamy! Potrzebny będzie duży t-shirt (albo dwa mniejsze) i nożyczki.




Odcinamy rękawy, ramiona, szwy boczne i podłożenie. 




Otrzymane prostokąty tniemy na paski o szerokości 3-4 cm.




Zbieramy w pęk kilkanaście lub więcej pasków (u mnie 24) i zawiązujemy na supeł zostawiając kilkucentymetrowe frędzle.  




Dzielimy pozostałe długie paski na 3 części i splatamy w warkocz tak, jak włosy.




Gdyby okazało się, że warkocz jest za krótki, możemy przedłużyć paski w prosty sposób, widoczny na zdjęciu.




Gdy warkocz osiągnie odpowiednią długość, zawiązujemy supeł na drugim końcu i wyrównujemy nożyczkami frędzelki. I to wszystko! Prawda że to łatwizna? 




Moja Misia od razu "zaopiekowała się" nową zabawką :)




Pozdrawiam serdecznie 
PS. Przypominam o trwającej rozdawajce dla obserwatorów :)

Wdzianko w kolorze pieprz i sól

$
0
0
Tym razem wyciągnęłam z przepastnych czeluści mojej szafy kawałek czegoś, co z wyglądu przypomina swetrową dzianinę, ale od spodu ma leciutki meszek i zachowuje się jak dresówka. Na pewno nie jest jednak typową dresówką, wzór nie jest nadrukowany - jest mocno plastyczny, jakby zrobiony na maszynie dziewiarskiej. 

Z tego dziwnego "cosia" w kolorze szarego melanżu (kiedyś mówiło się na taki kolor pieprz i sól) uszyłam sobie sweterko-kardigan, takie wdzianko zapinane tylko na jedną haftkę.  



Wdzianko skroiłam odrysowując wykrój z rozpinanego swetra. Dzianina swetrowa jest mocno elastyczna i ładnie się dopasowuje do ciała. Moja dzianina jest mało rozciągliwa, więc żeby nie wyglądać jak w worku, dopasowałam wdzianko do figury robiąc pionowe zaszewki z przodu i na plecach.




Wdzianko jest niezbyt długie, bo tylko na tyle starczyło dzianiny ;) Przody i dekolt odszyłam pięciocentymetrową plisą, z przodu naszyłam pateczki imitujące kieszonki.




Tu na zbliżeniu widać wzór i kolor.



Wdzianko jest ciepłe, lekkie i ma jeszcze jedną zaletę - mogę je zwinąć w kłębek, wrzucić do torby, a w razie potrzeby wyjąć, strzepnąć i założyć, bo właściwie się nie gniecie :)




A w tak zwanym międzyczasie szyją się świąteczne prezenty :)



Pozdrawiam serdecznie 
   

Żakardowa spódnica z kontrafałdami

$
0
0
Dziś padło na cieplutki żakard z domieszką wełny. Wyłowiłam z mojej szafy z "przydasiami" nieduży kawałek właśnie takiej tkaniny w kolorze popielu i granatu. Żakard jest tkaniną dwustronną - z jednej strony tło było popielate a kwiaty granatowe, z drugiej strony odwrotnie - popielate kwiaty na granatowym tle. Ja wybrałam tę drugą stronę :)

spódnica w kontrafałdy na karczku z Burdy


Z osiemdziesięciu centymetrów uszyłam spódniczkę na wąskim karczku, do którego doszyłam dół układany w kontrafałdy ze 140 cm z szerokości tkaniny.

wykrój nr 105 Burda 3/2006

Karczek skroiłam wykorzystując mocno już wyeksploatowany wykrój z Burdy 03/2006 - model 105.  Po prostu wyrównałam oryginalny asymetryczny karczek, tworząc wąski i prosty karczek, przypominający raczej pasek w spódnicy z obniżoną talią.


Do karczka przyszyłam pas tkaniny zszyty z jednego boku (tam, gdzie zamek). Dopasowałam go do karczka układając 4 kontrafałdy - po dwie z przodu i z tyłu.

Jeszcze tylko wszyłam podszewkę, żeby spódnica nie gryzła (bo wiadomo, jak się zachowuje wełna). No i proszę :)



Do spódniczki pasuje mi też wdzianko z poprzedniego postu.



Czyszczenie szafy trwa w najlepsze - przygotowałam już kawałek mięciutkiej sweterkowej dzianiny w kolorze "petrol". Chyba uszyję z niej jakiś sweterek ;)


Pamiętacie o rozdawajce dla obserwatorów? Zapisy jeszcze tylko do piątku...


Pozdrawiam serdecznie
    

Szyty sweterek bez ściągaczy

$
0
0
Jak to szyty sweter? Pewnie wiele z Was się zdziwi, że sweter można uszyć, bo jeśli nie kupuje się gotowego w sklepie, to zwykle robi się go na drutach ;) 

No dobrze, to nie do końca jest sweter, bo nie ma ściągaczy typowych dla swetra. Ale jest z dzianiny, tylko że takiej ciętej z metra :)

sweter bez wykroju

Nie znam składu tej dzianiny, ale jest miękka i lekko gryząca, więc pewnie ma jakąś domieszkę wełny. Kupon wyciągnięty z szafy (kupiony okazyjnie dawno temu na Allegro) miał szerokość 160 cm i długość 1 metr. Wystarczyło na sweterek :) 


Uszyłam go oczywiście bez wykroju, odrysowując luźniejszy t-shirt. Rękawy przedłużyłam a dekolt trochę powiększyłam. Dół sweterka i rękawy podłożyłam do środka na szerokość ok 4 cm i przeszyłam ściegiem elastycznym. Podkrój szyi wykończyłam złożoną na pół pliską o szerokości 3 cm (po złożeniu), wyciętą z prostego kawałka dzianiny, o 10 cm krótszego niż obwód dekoltu.


Sweterek jest dość rozciągliwy i miękki. Zastanawiam się tylko, czy nie będzie mi przeszkadzało delikatne "podgryzanie". Najwyżej będę nosiła pod spodem podkoszulkę...



Z zachomikowanych dzianin został mi jeszcze jeden jesienny ciuch do uszycia, a konkretnie ciepła sukienka. Jeżeli wystarczy mi dzianiny, to uszyję ją z golfem. Ale o tym napiszę w następnym poście.


Pozdrawiam serdecznie
  



Wrzosowa sukienka z golfem

$
0
0
Ponieważ nie mam wymiarów zgodnych z typową damską rozmiarówką, o kupnie w sklepie gotowej sukienki z ołówkowym dołem mogę tylko pomarzyć. Trudno mi znaleźć również dobry wykrój wąskiej sukienki. Zazwyczaj albo pasuje góra, albo dół ;) 

No chyba, że sukienkę szyje się z dzianiny i można sobie w prosty sposób dopasować wykrój do sylwetki - na przykład poszerzyć w biodrach bez konieczności przenoszenia zaszewek, bo ich po prostu nie ma, a dzianina i tak się ładnie ułoży :)  

Wrzosową sukienkę z golfem uszyłam z z dzianiny kupionej tak dawno, że już nie pamiętam gdzie i u kogo. Szyłam bazując na wykroju papavero. Wykorzystałam model ze stycznia 2013 - czerwoną dzianinową sukienkę.



Z tym, że wykrój trochę zmodyfikowałam. To znaczy zlikwidowałam zaszewki wychodzące z ramienia i zrobiłam klasyczne zaszewki na biuście. Poszerzyłam w biodrach, tył skroiłam w całości, przedłużyłam rękawy i dodałam golf.


Ciężko teraz o dobre światło, kolory są przekłamane. Rzeczywisty kolor jest odrobinę jaśniejszy niż na pierwszym zdjęciu i ciemniejszy niż na tym poniżej. A zdjęcie z golfem rozjaśniłam, żeby było widać prążkowaną fakturę dzianiny. 



Planowałam zrobić większy golf, ale niestety nie miałam już więcej dzianiny. Golf jest podwójny. Dobrze, że wyszedł na tyle szeroki, że swobodnie przechodzi przez głowę ;)  



Sukienkę mogę nosić bez paska i wtedy lekko zakrywa kolana lub z paskiem - wtedy sięga przed kolano.



I tym oto sposobem zyskałam cieplejszą, jesienną sukienkę i .... jeszcze więcej wolnego miejsca w mojej szafie z "przydasiami" :)



Na razie nie szyję więcej ciuchów, muszę się skupić na przygotowaniu świątecznych ozdób. W wolnych chwilach szyję choinki 3D i wypycham silikonową kulką. W następnym poście pokażę Wam jak fajnie wyglądają :)))



Pozdrawiam serdecznie
     

Viewing all 509 articles
Browse latest View live