Quantcast
Channel: Montownia Ody
Viewing all 509 articles
Browse latest View live

Jak uszyć dwustronny letni kapelusik?

$
0
0
Wprawdzie lato powoli już się kończy, ale może jeszcze ktoś się zdecyduje uszyć dwustronny letni kapelusik? Idealny dla dzieci i dla dorosłych. Można go nosić z rondem opuszczonym, żeby osłonić twarz i szyję przed słońcem, można wywinąć do góry tylko z przodu lub po marynarsku wywinąć do góry całe rondo. Jeden kapelusik, a ile możliwości :)

Szyłam wczoraj taki kapelusz z kolorowego płócienka i przy okazji zrobiłam trochę zdjęć z kolejnych etapów jego powstawania. Wyszedł z tego kurs obrazkowy, który może przyda się początkującym w szyciu osobom.



Jak uszyć letni dwustronny kapelusz? 

Potrzebny będzie wykrój kapelusza. W internecie można znaleźć wiele różnych darmowych wykrojów, np. tu albo tu czy tu.

Oprócz wykroju potrzebna będzie tkanina bawełniana w dwóch kolorach (koniecznie zdekatyzowana, czyli wyprana i uprasowana), kawałek flizeliny lub cameli do usztywnienia, nici w pasującym kolorze (lub kontrastujące - jeśli wolisz). Oczywiście jeszcze maszyna do szycia, szpilki, nożyczki, miara krawiecka - ale to przecież wiadomo ;)


Wytnij papierowe elementy - kółko to denko kapelusza, krótszy łukowaty pas to otok kapelusza, a właściwie to jego połówka, dłuższy pas przypominający fragment pierścienia to połówka ronda kapelusza.


Skrój z każdego z dwóch materiałów poszczególne elementy kapelusza - denko 1 raz, otok i rondo po 2 razy.


Ja mam flizelinę bez kleju, dlatego wykroiłam jeszcze dwa elementy ronda z flizeliny. Jeśli masz flizelinę z klejem, naprasuj ją na kawałek tkaniny i dopiero wtedy skrój rondo kapelusza.


Złóż prawą stroną do prawej otok kapelusza, zszyj krótkie boki. Tak samo zszyj otok z drugiego materiału.


W taki sam sposób zszyj elementy ronda kapelusza - jedno rondo wzmocnione flizeliną, drugie rondo z samej bawełny.


Rozprasuj szwy.


Zszyj denko kapelusza z otokiem. Żeby ułatwić sobie pracę, oznacz szpilkami punkty styczne tak jak na zdjęciu.
 

Z drugą warstwą kapelusza postępuj tak samo.


Złóż prawymi stronami do siebie oba ronda  kapelusza, zszyj razem zewnętrzną (dłuższą) krawędź.


Natnij delikatnie rondo na całym obwodzie (uważaj, żeby nie przeciąć nici. Dzięki temu krawędź ronda będzie się ładnie układała. 


Wywiń rondo na prawą stronę, uprasuj.


Przestębnuj dookoła rondo kapelusika w równych odstępach. U mnie odstęp jest równy szerokości stopki.


Wsuń górną część kapelusza w uszyte rondo prawą stroną do prawej. Zepnij szpilkami, sprawdź czy boczne szwy w otoku stykają się z bocznymi szwami w rondzie.


Jeśli wszystko pasuje, zszyj otok i rondo kapelusza.


Włóż otok do wnętrza kapelusza, tak jak na poniższym zdjęciu (po prawej stronie). Wsuń w środek drugą część kapelusza odwróconą na lewą stronę.


Zepnij szpilkami zwracając uwagę na miejsca styku szwów.


Zszyj kapelusz pozostawiając kilkucentymetrowy otwór.


Przewiń kapelusz przez otwór na prawą stronę.


Przestębnuj przez wierzch miejsce wszycia ronda, jednocześnie zaszywając otwór, który posłużył do przewinięcia kapelusza na prawą stronę.


Uprasuj kapelusik i... gotowe :)





Kapelusik w całości uszyty z "tkanin z szafy" zgłaszam do akcji Uwalniania tkanin u Zapomnianej Pracowni.


Pozdrawiam serdecznie

Ochraniacz do łóżeczka i poduszka w autka

$
0
0
Tymek niedawno skończył dwa latka i właśnie przeżywa okres fascynacji samochodami :) Dlatego po rozmowie z jego mamą i ustaleniu szczegółów, uszyłam dla niego ochraniacz do łóżeczka z autkami i małą poduszkę do spania.


Ponieważ w tym wieku mały człowieczek doświadcza wszystkiego "namacalnie", z góry wiadomo, że ochraniacz trzeba będzie prać dość często.


Dlatego uszyłam go jako pokrowiec z trzema komorami zapinanymi na specjalne pościelowe zamki, a do tego trzy płaskie poduszki - jako wypełnienie.



Autka są dość duże - mają po około 20-24cm długości. Nadawały się więc idealnie, bo każda ze ścianek ochraniacza ma 60cm długości.


Brakowało mi jednak "wysokości" ochraniacza. Dlatego u góry, nad autkami, doszyłam pas błękitnego płócienka - czyli niebo, a na dole ziemię - czyli brązową bawełnę.


Do kompletu uszyłam dwustronną podusię zapinaną na zamek, który umieściłam w górnym szwie, dzięki czemu jest on praktycznie niewidoczny.


Pół metra tkaniny bawełnianej w samochodziki kupiłam w sklepie specjalnie na potrzeby tego projektu. Resztę tkanin, wkład do poduszek i zamki wyciągnęłam z mojej przepastnej "przydasiowej szafy". Dlatego zgłaszam ten"uszytek" do akcji uwalniania tkanin u Zapomnianej Pracowni.


Pozdrawiam serdecznie

Patchworkowa kołderka w wiatraczki dla Martynki

$
0
0
Ponad dwa lata temu szyłam dla Tymka pierwszą w swoim życiu patchworkową kołderkę. Nie była w typowym kolorze baby blue, bo postawiłam wtedy na mocny turkus przełamany czerwienią, bielą i granatem. Miesiąc temu na świecie pojawiła się Martynka, siostrzyczka Tymka :) Dla niej też uszyłam kołderkę, oczywiście różową i też podobnie jak dla Tymka - z mocniejszymi akcentami kolorystycznymi.


Kołderka ma wymiary około 80 x 100cm.  


Do uszycia topu użyłam kawałków tkanin bawełnianych w kolorach od jasnego różu po fuksję, cyklamen i bordo.


Uszyłam 20 bloczków z wiatraczkami, które  rozmieściłam w układzie 4 x  5. Przedzieliłam je pasami bladoróżowej tkaniny. Całość otoczyłam listwą w kolorze dominującym na wszystkich wiatraczkach.


Kołderka jest przepikowana w szwach, dodatkowo różowe pasy rozdzielające wiatraczki wypikowałam w serduszka. Pikowałam z wolnej ręki zupełnie nie przejmując się brakiem symetrii i innymi niedoskonałościami. Nie dlatego, że to kołderka dla maluszka, ale właśnie dlatego - chciałam, żeby pikowanie przypominało dziecięce rysunki ;)



Na bordowej ramce wypikowałam zawijaski i obszyłam gotową kołderkę bladoróżową lamówką.


Na spód kołderki przeznaczyłam piękną bawełnę w kolorowe piórka, z której wcześniej uszyłam dla Martynki pościel i ochraniacz do łóżeczka.




I znów uwolniłam trochę tkanin z szafy, bo do tej kołderki dokupiłam w sklepie tylko wypełnienie ;)


Zgłaszam więc ten "uszytek" do akcji Uwalniania tkanin u Zapomnianej Pracowni.



Pozdrawiam serdecznie

Kot i pies czyli dłuuugie poduszki do zabawy

$
0
0
Przeglądając swojego Pinteresta w poszukiwaniu inspiracji, natknęłam się na fajne "лоскутные игрушки" czyli zabawki patchworkowe w postaci kota i psa.


Skorzystałam z zamieszczonego na stronie wykroju i uszyłam swoją wersję kota i psa, które są tak duże, że z powodzeniem mogą służyć dziecku jako poduszki :)


Poduchy mają takie same "ciałka", czyli tuby uszyte z prostokątów o wymiarach 80x48cm i jednakowe łapki o długości 33cm.


Różnią się tylko mordkami i ogonkami (ten koci jest zdecydowanie dłuższy - ma 55cm długości).


Na zdjęciu poniżej widać standardową miarkę o długości 150cm, tyle mniej więcej długości mają zwierzęce "poduszkowce".


A jak się dzieciom znudzi zabawa, to poduszki mogą również służyć zimą do uszczelnienia szpary pod drzwiami...


... albo pod oknem ;)))


Ponieważ kota i psa uszyłam z resztek tkanin,  które pozostały mi po innych projektach, zgłaszam te poduchy do akcji Uwalniania tkanin u Zapomnianej Pracowni.


Serdecznie pozdrawiam

Dwustronna pościel w autka

$
0
0
Ponieważ Tymkowi bardzo spodobał się ochraniacz do łóżeczka w autka, poszłam za ciosem i uszyłam komplet pościeli z tkaniny w różne pojazdy - nie tylko samochody, ale i autobusy, skutery i ciężarówki, statki a nawet samoloty :) 



Udało mi się znaleźć dwie tkaniny z tym samym wzorem, z tym, że jedna jest kolorowa, a druga stanowi jakby negatyw pierwszej i jest chabrowo-biała.


Uszyłam dwustronną kołderkę - w środek włożyłam silikonowe wypełnienie, obszyłam lamówką i przepikowałam co 15 cm jednocentymetrowym ściegiem. Dzięki temu kołderka jest puszysta a wkład nie przesuwa się.
 

Do kompletu uszyłam poduszkę z grubszej flizeliny i wypełniłam silikonową kulką. Powłoczka na poduszkę, podobnie jak kołderka jest dwustronna.



Zamek błyskawiczny wszyłam w górnym szwie poduszki, dzięki czemu jest on prawie niewidoczny i nie będzie przeszkadzał dziecku, bo zawsze znajdzie się za jego główką.


A na zdjęciu poniżej - Tymek szykuje się do snu, a zewsząd otaczają go różne pojazdy ;)


Pozdrawiam serdecznie

Legowisko dla psa

$
0
0
Ponieważ legowisko, z którego korzystała wcześniej Miśka mocno się zużyło, postanowiłam uszyć jej nowe. I oczywiście przy okazji wykorzystać trochę tkanin zalegających w szafie ;)


Do uszycia legowiska zużyłam kawałek zasłony z grubej bawełny - podwójną warstwę wykorzystałam do uszycia dna. Kawałek tkaniny przypominający alkantarę, w malutkie wypukłe złote kropeczki, kupiłam kiedyś z myślą o uszyciu solidnej torby na zakupy. Wystarczyło mi tej tkaniny akurat na obrzeże legowiska.


Kawałek koca z mikrofibry, który przezornie schowałam "na później" przydał się do uszycia pokrowca na materacyk. Bo materacyk miałam gotowy ze starego legowiska. Doszłam jednak do wniosku, że wygodniej będzie jak uszyję dodatkowo zdejmowany pokrowiec, który będę mogła prać częściej niż cały gruby materacyk.


Do wypchania obrzeża wykorzystałam kulkę silikonową ze starej poduszki, która już nie nadawała się do użytku i czekała w garażu na lepsze czasy ;) I w ten oto sposób misz-masz różnych tkanin, które łączył tylko kolor brązowy, przeistoczył się w całkiem wygodne legowisko dla psa.


Miśka obejrzała sobie nowe "miejsce", obwąchała i szybko zaakceptowała. Po chwili już sobie wygodnie leżała na mięciutkim posłaniu :)



Ten uszytek zgłaszam oczywiście do akcji Uwalniania tkanin u Zapomnianej Pracowni.


Pozdrawiam serdecznie


Jak z doniczki zrobić karmnik dla ptaków?

$
0
0
Dziś w nocy temperatura spadła niespodziewanie do -8 stopni! To było spore zaskoczenie  dla wszystkich, bo przecież nie ma jeszcze połowy listopada. Pomyślałam sobie, że najwyższa pora, żeby zadbać o naszych małych skrzydlatych przyjaciół. Postanowiłam zrobić karmnik. Montuje się go bardzo prosto i szybko :)


Do jego wykonania potrzebna jest doniczka i dwie podstawki. Jedna podstawka musi być na tyle duża, żeby ptaki mogły swobodnie przysiąść na jej krawędzi. Druga podstawka będzie pokrywką karmnika - odwrócona powinna szczelnie przykryć doniczkę i jednocześnie być na tyle duża, żeby osłonić dolną część karmnika przed opadami deszczu czy śniegu.  Przyda się jeszcze mocny sznurek i coś do obciążenia pokrywki - ja użyłam dużego szklanego korala ze starego naszyjnika i ceramicznego kwiatka dla ozdoby.


W  doniczce tuż przy dnie wycinamy z czterech stron niezbyt duże owalne otwory, przez które będzie się wysypywało ziarno. W denka doniczki i obu pokrywkach rozgrzanym nad gazem gwoździem wypalamy otwory. Muszą mieć taką średnicę, żeby można było przez nie przeciągnąć podwójnie złożony sznurek.



Pozostaje już tylko poskładanie wszystkich części. Sznurek składamy na pół (ja użyłam stalowej linki do biżuterii). Oba wolne końce zawiązujemy na supeł. 

Następnie nawlekamy mniejszą podstawkę, doniczkę i większą podstawkę dnem do góry. Na końcu nawlekamy ciężarek przytrzymujący pokrywkę (ewentualnie można nawlec na sznurek stoper taki, jak w kurtkach sportowych). Chodzi o obciążenie  i przytrzymanie pokrywki, żeby wiatr nie podwiewał jej do góry. 

U góry pozostała nam pętelka ze sznurka, dzięki której karmnik możemy powiesić na haku. Wystarczy teraz nasypać ziarna i obserwować, jak ptaszki częstują się pożywieniem. Dodatkowym atutem wiszącego karmnika jest bezpieczeństwo ptaków. Ja swój karmnik powiesiłam pod dachem więc żaden kot się tam nie dostanie ;)


Trzeba koniecznie pamiętać, żeby regularnie czyścić i  napełniać karmnik. Jeśli przyzwyczailiśmy ptaki do dokarmiania, nie dopuszczajmy do tego, żeby karmnik stał pusty! Podczas  silnych mrozów i dużej pokrywy śnieżnej głodne ptaki przylatują do karmnika w przeświadczeniu, że tu na pewno znajdą pożywienie. Jeśli nie napełnimy karmnika, to zamiast szukać pokarmu, ptaki marnują czas i energię na czekanie na jedzenie, którego nie dostaną. Dlatego postępujmy odpowiedzialnie - dokarmiajmy ptaki regularnie albo wcale.

Dziś mój ogród był biały od  mrozu, który pokrył wszystko dookoła. Zdjęcia robiłam z  daleka, żeby nie połamać zmarzniętej trawy. Tylko kilka zaschniętych hortensji miałam w zasięgu ręki, widać na nich wyraźnie srebrzysty szron... 






Ale pewnie za kilka dni temperatura się podniesie i będziemy się jeszcze cieszyć piękną, słoneczną jesienią :)

Pozdrawiam serdecznie

Zimowe podkładki z bałwankami - szablon do pobrania!

$
0
0
Wyciągnęłam wreszcie z szafy bawełny z motywami świątecznymi. Zostało mi sporo tkanin z ubiegłego roku, w tym roku dokupiłam jeszcze trochę nowych wzorów.

Powoli zaczynam świąteczno-zimowe szycie :) Na dobry początek uszyłam komplet sześciu podkładek. Będą prezentem świątecznym, ale zależało mi na tym, żeby można było używać ich dłużej niż tylko przez kilka dni Świąt. Dlatego na podkładkach zrobiłam aplikacje z uśmiechniętymi bałwankami. Będzie można więc korzystać z nich przez całą zimę :)


Podkładki mają wymiary 24 x 24 cm. Narysowałam sobie bardzo prostą aplikację bałwanka. Głowa bałwanka to spory owal, jednakowy na wszystkich podkładkach. Podobnie jak nos w kształcie i kolorze przypominającym marchewkę. Bałwanki różnią się tylko nakryciem głowy.


Kapelusze, czapeczki z pomponem i nauszniki narysowałam i wycięłam jak najprostsze, tak żeby składały się z 1-2 elementów. Aplikacje naszyłam ściegiem drabinkowym ciemną, granatową nicią. Akrylową farbką do tkanin namalowałam bałwankom rumieńce. Imitujące węgielki oczy wycięłam z ekoskórki, a usta zrobiłam z czarnych cekinów. Podkładki obszyłam lamówką w kontrastowym kolorze.







 I na koniec wszystkie sześć podkładek razem:)


A  gdyby ktoś chciał uszyć sobie podobne, to przygotowałam szablon do pobrania. Po kliknięciu obrazek powiększy się. Można go wydrukować w dowolnym, potrzebnym rozmiarze.





 Pozdrawiam serdecznie







Filcowe domki na choinkę

$
0
0
Obiecałam sobie, że w tym roku nie będę zostawiała na ostatnią chwilę przygotowywania świątecznych ozdób. I co? Oczywiście jak co roku nic z tego nie wyszło, bo zawsze były jakieś ważniejsze rzeczy do zrobienia... A Święta coraz bliżej. Dlatego pomyślałam o filcowych zawieszkach. Są łatwe do zrobienia, kolorowe i szyje się je naprawdę szybko :)


Inspirując się choinkowymi zawieszkami z tego zdjęcia i tego zdjęcia, uszyłam kolorowe filcowe domki. Właściwie uszyłam to za dużo powiedziane, bo to co się dało  przykleiłam klejem na gorąco z pistoletu :)


Do uszycia domków wykorzystałam resztki grubszego filcu technicznego, który pozostał mi po szyciu tych ozdób wielkanocnych (aż nie chce mi się wierzyć, że trzymałam ten filc w szafie trzy i pół roku!) i resztek cienkiego filcu z książeczki dla Tymka ...



Wykorzystałam również cekiny, drobne koraliki i dżety, których mam spory zapas w specjalnej szufladzie ;) Przydały się też zachomikowane kawałki rypsowej tasiemki na kominy domków i lureksowy sznureczek na zawieszki.


Domki wypełniłam przed zaszyciem niewielką ilością kulki silikonowej, dzięki czemu stały się lekko wypukłe. I tym sposobem w jedno popołudnie powstał komplet sześciu kolorowych zawieszek na choinkę :)









W kolejce do szycia czekają skrzaty. Ale o tym w następnym poście :)


Pozdrawiam serdecznie

Ciasto z gruszkami podwójnie czekoladowe

$
0
0
Upiekłam dziś pyszne, bardzo czekoladowe ciasto. Właściwie podwójnie czekoladowe, bo w  cieście znalazła się jedna tabliczka rozpuszczonej gorzkiej czekolady i druga tabliczka czekolady pokrojona na kawałki. Dzięki gorzkiej czekoladzie i dobremu, ciemnemu kakao, ciasto jest niesamowicie aromatyczne. Już podczas przygotowywania tego ciasta wspaniale pachniało czekoladą w całym domu :)


Słodkie gruszki, które ułożyłam na wierzchu ciasta idealnie komponują się z gorzka czekoladą. Po upieczeniu ciasto polałam jeszcze czekoladą rozpuszczoną w kąpieli wodnej z dodatkiem niewielkiej ilości słodkiej śmietanki, a na koniec oprószyłam cynamonem zmieszanym z utłuczonymi w moździerzu goździkami.



CIASTO PODWÓJNIE CZEKOLADOWE 
Z GRUSZKAMI


Składniki:

2 tabliczki gorzkiej czekolady
2 duże łyżki czarnego kakao
20 dag masła
1 szklanka mleka
4 jajka
1,5 szklanki cukru
2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżka soku wyciśniętego z cytryny
3-4 dojrzałe gruszki




Wykonanie:

Pokroić  czekoladę na kawałki (mniej więcej kostkę na 4 części). Połowę odłożyć, drugą część rozpuścić w rondelku z masłem i mlekiem, przestudzić. 

W tym czasie przygotować prostokątną formę (wyłożyć papierem do pieczenia albo wysmarować masłem i wysypać bułką tartą). Gruszki (ja wybrałam dojrzałą Konferencję) obrać, przekroić na pół, wyciąć gniazda nasienne i każdą połówkę naciąć w wachlarzyk. Można skropić sokiem z cytryny, żeby gruszki nie sczerniały.

Całe jajka ubić z cukrem na biały puch (przepis przewiduje 1,5 szklanki cukru, ja zazwyczaj daję 1 szklankę, bo wolę ciasto mniej słodkie).  Dodać rozpuszczoną letnią czekoladę z masłem i mlekiem, zmiksować. Dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia, sodką i kakao (bo kakao lubi mieć grudki!), zmiksować na małych obrotach dodając sok z cytryny. Kiedy składniki się połączą, dodać resztę pokrojonej czekolady i wymieszać łyżką.   


Ciasto od razu wylać do formy, ułożyć na wierzchu gruszki. Piec w piekarniku nagrzanym do 175 stopni ok. 40 - 45 minut lub do suchego patyczka.

Po upieczeniu można polać ciasto roztopioną czekoladą i ewentualnie (jak ktoś lubi) oprószyć zmielonymi lub utłuczonymi goździkami, które świetnie pasują do gruszki.


Smacznego!
 

Uwagi do przepisu:
Do ciasta dodaje się proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną. Sok z cytryny potrzebny jest aby aktywować sodę.  Soda wchodzi w reakcję z kwasem natychmiast, dlatego ciasto od razu należy przelać do formy. Zachodząca reakcja powoduje, że od razu po włożeniu do pieca, ciasto ciężkie od gruszek zaczyna rosnąć. Natomiast proszek do pieczenia działa przez cały czas pieczenia (dopóki ciasto się nie zestali) i powoduje rośnięcie ciasta w drugiej fazie, kiedy już przestanie działać soda. 


Pozdrawiam serdecznie

Świąteczne skrzaty

$
0
0
Skrzaty, znane także jako gnomy albo krasnoludki (pewnie od krasnych, czyli czerwonych czapeczek,) zdominowały w sklepach stoiska z ozdobami świątecznymi, pełno ich również na blogach rękodzielniczek... Uszyłam więc i ja swoją wersję tych sympatycznych stworzeń. Na początek powstały trzy skrzaty, a w planach jest więcej :)



Skrzaty mają po około 38 cm wzrostu (mierzyłam razem z czapeczką). Do ich uszycia wykorzystałam kawałki szarej i czerwonej dresówki pętelkowej, resztki kremowego futerka i rypsową tasiemki w choineczki do ozdobienia dołu kubraczków.


Na zdjęciu powyżej widać pierwszego gotowego skrzata i dwa w trakcie szycia :)



Skrzaty są wprawdzie wypchane silikonową kulką, ale żeby się nie przewracały, na dno każdego wsypałam po sporej garści ryżu.


Główki skrzacików uszyłam z kawałków rajstopy wypchanej wkładem silikonowym. Całe skrzaty są szyte, natomiast do przymocowania futerkowego "zarostu" użyłam gorącego kleju z pistoletu.


Podczas szycia skrzatów korzystałam z tutorialu znajdującego się na tej stronie. Wprawdzie jest po rosyjsku, ale dzięki zdjęciom wszystko jest jasne :) Gdyby ktoś chciał uszyć podobnego stworka, to ze strony można pobrać i wydrukować sobie wykrój.



Pozdrawiam serdecznie

Zimowe podkładki z bałwankami po raz drugi

$
0
0
Uszyłam kolejny zestaw podkładek z bałwankami! Są podobne do tych uszytych wcześniej, korzystałam z tego samego wykroju. Na wszystkich sześciu podkładkach jest taki sam bałwanek, jednak podkładki nie są identyczne :)


Pierwsze bałwanki miały tło czerwone w białe śnieżynki. Tym razem wykorzystałam kawałek czerwonej bawełny w choinki.


Zgodnie z szablonem skroiłam po sześć takich samych elementów aplikacji, ale podkładki jak wspomniałam wcześniej nie są identyczne, bo bałwanki naszywałam  bez przymierzania i fastrygowania czy chociaż upinania szpilkami. Czyli na tzw. żywca ;)


W ten sposób w jedno popołudnie powstał kolejny świąteczny prezent :)



Do Świąt zostały właściwie już tylko dwa tygodnie. W najbliższym tygodniu będę jeszcze przygotowywać prezenty i ozdoby, a później już trzeba będzie się wziąć za gotowanie i pieczenie... No właśnie, najwyższa pora upiec świąteczne pierniczki, żeby do Świąt zdążyły skruszeć :)


Pozdrawiam serdecznie

Kocie termoforki z pestkami wiśni

$
0
0
Dla Tymka i Martynki uszyłam takie oto wesołe i kolorowe kociaki - przytulaki z funkcją termoforka.


Maskotki wszystkie ruchome części (uszka, łapki, ogonek) mają wypełnione silikonową kulką. Natomiast brzuszek uszyty z podwójnej tkaniny i obszyty lamówką jest pusty.



Kociaki mają w pleckach zakładkę zapinaną na rzep, która umożliwia dostanie się do brzuszka. Dzięki temu mogą być zabawką - przytulanką, gdy do brzuszka włożymy mięciutką poduszeczkę wypełnioną kulką silikonową. 


A gdy puszysty wkład zamienimy na woreczek wypełniony pestkami wiśni, przytulanka staje się przyjaznym i bezpiecznym termoforkiem.


Termofory z pestkami wiśni służą do rozgrzewania albo schładzania miejsc dolegliwości, a stosowanie ich nie niesie ze sobą ryzyka poparzeń, odmrożeń, zatrucia ani reakcji alergicznych. Są więc całkowicie bezpieczne :)


Aby ogrzać woreczek z pestkami wiśni, należy włożyć go do kuchenki mikrofalowej, piekarnika lub po prostu położyć na kaloryferze. Termoforek oddaje ciepło przez około godzinę. Aby schłodzić termoforek, wystarczy wystarczy włożyć go do woreczka foliowego i umieścić w zamrażalniku.


Taki termoforek ma jeszcze inne zalety - pestki wiśni po podgrzaniu wydzielają przyjemny zapach, a sam woreczek z pestkami zachowuje swoje korzystne działanie pomimo wielokrotnego podgrzewania czy schładzania.



Mam nadzieję, że moje kociaki - przytulaki spodobają się dzieciom? Zobaczymy :)




Pozdrawiam

Mały szydełkowy dywanik ze sznurka

$
0
0
Nie pamiętam już, kiedy trzymałam w ręku szydełko. Ale kiedy zobaczyłam na blogu Magic Carpet Studio ten cudny dywan ze sznurka, przypomniałam sobie, że przecież kiedyś całkiem nieźle radziłam sobie z szydełkiem.

Kupiłam więc kilogram nowosolskiego sznurka bawełnopodobnego o grubości 3mm i postanowiłam spróbować swoich sił ;) Musiałam też dokupić szydełko nr 6, bo tak grubego jeszcze nie miałam.


Na tej rosyjskiej stronie  znalazłam schemat dywanu, jednak okazało się, że brakuje mi wiedzy i doświadczenia, żeby prawidłowo odczytać wszystkie oznaczenia. Z pomocą przyszły mi wideotutoriale, dzięki którym bez problemu doszłam do rzędu siedemnastego (a cały wzór ma 23 rzędy) i wtedy stwierdziłam, że kończy mi się sznurek...


Miałam dwie możliwości - albo spruć te duże łuki i zmodyfikować wzór - wtedy powstałby dużo mniejszy dywanik, który mogłabym mieć już na drugi dzień. Albo zamówić jeszcze sznurek i dokończyć dywanik wg oryginalnego wzoru, ale za jakiś tydzień.



No i zdecydowałam się na prucie... A dalej to już była wielka improwizacja, sprawdzałam tylko co kawałek czy dywanik jest płaski i nie faluje.


Ostatnie okrążenie kończyłam w przekonaniu, że zabraknie mi sznurka na kilka "ząbków". Ale udało się :) Po zakończeniu dywanika zostało mi niewiele ponad 1 metr sznurka ;)


Ostatecznie mój dywanik ma 70 cm średnicy i waży około 1kg.


A ja nie porzuciłam pomysłu zrobienia dywanu według oryginalnego wzoru, który robiony ze sznurka o grubości 3mm będzie miał 110cm średnicy.

Już zamówiłam trzy kilogramy beżowego sznurka i zrobię sobie po świętach dywan do sypialni :)


Pozdrawiam serdecznie
PS.
Prawdziwy kolor sznurka jest trochę inny, ciemniejszy. Producent określa go jako jagodowy. Jednak ze względu na brak światła trudno mi było zrobić dobre zdjęcia, tak żeby uchwycić ten kolor. No nic, jeszcze trochę i dnia zacznie przybywać. I będzie można robić lepsze zdjęcia:)

Kołderka dla malutkiej żeglarki :)

$
0
0
Dla małej Małgosi uszyłam kołderkę w motywy marynistyczne. Trochę nietypowo, bo zazwyczaj dla dziewczynek wybiera się kolor różowy i motywy wróżek, księżniczek lub słodkich zwierzątek. Ale Małgosia urodziła się w rodzinie, w której tata, dziadek i pradziadek byli (lub są nadal) żeglarzami. Wszyscy więc mają nadzieję, że Małgosia w czwartym już pokoleniu będzie kontynuować rodzinną tradycję ;)


Wybrałam tkaniny w trzech kolorach - bieli, czerwieni i granacie. Wszystkie z nadrukami: żaglówek, kotwic, lin żeglarskich i pasków marynarskich.  Pocięłam na kwadraty i wyszła mi taka oto układanka :)


Na zdjęciu powyżej widać przygotowania do upięcia tzw. kanapki do pikowania. Poniżej kołderka już przepikowana najprościej jak się da, czyli w szwach.


Na spód kołderki wykorzystałam bawełnę z pięknie pasującym wzorem - w kotwice, koła sterowe, żaglówki i latarnie morskie. Nie miałam wcześniej pomysłu na wykorzystanie metrowego kawałka tej tkaniny, a okazało się, że do tej właśnie kołderki pasuje idealnie :)


Na niebieskim szlaku w paski naszyłam kontrastującą aplikację z czerwonej bawełny, tworzącą imię właścicielki kołderki.


Uszytą i przepikowaną kołderkę obszyłam lamówką w biało-czerwone paseczki. Ostatecznie gotowa kołderka ma wymiary 90 x 120 cm.
 

Do kompletu przydałaby się jeszcze jakaś żeglarska podusia, więc idę zobaczyć, czy mi jeszcze jakichś szmatek marynistycznych zostało :)


Pozdrawiam serdecznie

Żaglówka i koło ratunkowe czyli żeglarskie poduszki :)

$
0
0
Po uszyciu tej kołderki dla malutkiej Małgosi - przyszłej żeglarki, zostało mi trochę marynistycznych szmatek, nadających się do uszycia pasujących tematycznie poduszek.

Ale żeby to nie były takie "zwykłe" poduszki, to postanowiłam uszyć je w kształcie kojarzącym się z wodą i żeglowaniem :)


Uszyłam więc poduszkę w kształcie żaglówki o wymiarach mniej więcej 35 x 32cm.


I drugą w kształcie koła ratunkowego, o średnicy około 40cm. Miałam trochę problemów ze zszyciem dziurawego koła tak, żeby się dało przewinąć na prawą stronę, ale w końcu jakoś mi się to udało. Bo bez prucia się nie liczy - prawda SzczecinSzyje? ;)

Podczas zszywania zewnętrznego obwodu koła, wszyłam pętelki z tasiemki, które posłużyły mi do przewleczenia linki.


Z pozostałych resztek tkanin uszyłam dwie zawieszki w kształcie rybek połączone sznurkiem. Rybki z tak długim sznurkiem oczywiście nie nadają się do zabawy dla dziecka, ale ponieważ mają w brzuszkach zaszyte grzechotki, to po obcięciu sznurka dziecko może się już nimi bezpiecznie bawić.


A tak wygląda cały komplet, który dotarł już do Małgosi :)





Pozdrawiam serdecznie

Świąteczna strucla makowa - sprawdzony przepis

$
0
0
Co roku piekę świąteczne strucle makowe według przepisu, który jest w mojej rodzinie od wielu lat. Strucle w niczym nie przypominają sklepowego makowca, nie są takie piękne - równiutkie, okrąglutkie... Ale mają tę zaletę, że są miękkie, wilgotne, pełne słodkiej pachnącej masy makowej i dzięki parzonemu ciastu drożdżowemu długo zachowują świeżość.



Takie strucle piekę tylko raz do roku, dlatego wszyscy czekają na nie z utęsknieniem. I oczywiście piekę je od razu w ilości hurtowej, z półtorej albo dwóch proporcji. Upieczone strucle makowe kiedy ostygną, idealnie nadają się do zamrożenia. Więc po nowym roku jeszcze możemy się cieszyć ich pysznym smakiem - wystarczy rozmrozić, wstawić na chwilę do nagrzanego piekarnika i ciepłe lukrować.

Postanowiłam podzielić się z Wami tym przepisem, właściwie już można się zabierać za pieczenie :) Najlepsze są strucle z makiem własnoręcznie przyrządzonym, ale można też wykorzystać gotową masę makową w puszce - chyba najlepsza jest ta z firmy na B... ;)

To co, idziemy do kuchni?


Jeszcze uwaga "techniczna" - z tej proporcji wychodzi 5-6 strucli. Ilość maku można zwiększyć, a ilość cukru zmniejszyć, bo lukier na wierzchu zrobi swoje ;) Dodatek drożdży do masy makowej powoduje, że masa rośnie równomiernie i nie oddziela się od ciasta. '

Temperatura i czas pieczenia dotyczy piekarnika gazowego. W elektrycznym z termoobiegiem piekę strucle przez 30-35 minut w temperaturze 185 stopni (ale zawsze trzeba sprawdzić patyczkiem!).



Pozdrawiam serdecznie

Szydełkowy dywan do sypialni ze sznurka nowosolskiego

$
0
0
Wczoraj udało mi się skończyć dywan do sypialni. Pierwotnie zamierzałam zrobić okrągły dywan, później jednak doszłam do wniosku, że bardziej będzie tam pasował dywan owalny. Cztery popołudnia spędzone z szydełkiem... i oto jest :)



Pierwsze próby zrobienia dywanu podjęłam jeszcze w grudniu zeszłego roku, kiedy to kupiłam na próbę  kilogram nowosolskiego sznurka o grubości 3mm i szydełko nr 6. Powstał wtedy niewielki dywanik, który ostatecznie znalazł swoje miejsce w łazience. Jestem z niego bardzo zadowolona, piorę dywanik raz w tygodniu w pralce i cały czas wygląda jak nowy :)


Wiedząc już mniej więcej jak duży dywan chcę zrobić i jaka jest wydajność sznurka, zaopatrzyłam się w 3 kilogramowe szpule nowosolskiego sznurka 3mm w kolorze beżowym.

Korzystałam ze schematu na okrągły dywan z tej strony i świetnego tutorialu na bardzo podobny, ale owalny dywan. Tu znajdziecie część I i część II tego tutorialu z mnóstwem zdjęć pokazujących krok po kroku jak wykonać każde okrążenie dywanu. Można również skorzystać z filmu na youtube. 



Ponieważ na początku nie trzymałam się bardzo dokładnie wzoru i pierwszy rząd bąbelków zrobiłam wcześniej niż powinnam (pominęłam kilka okrążeń), dopiero po pewnym czasie zorientowałam się, że miałam za mało półsłupków w momencie, w którym zaczęłam robić duże łuki. Przy drugim rzędzie bąbelków zauważyłam, że mam 25 dużych łuków zamiast 26. Stwierdziłam jednak, że ta drobna asymetria nie rzuca się zbytnio w oczy, więc zostawię tak, jak jest. 


Podczas robienia dywanu nauczyłam się kilku splotów, o których dotąd nie miałam pojęcia, na przykład kukurydza (czyli bąbelki), słupki wkłuwane od tyłu robótki, albo potrójne słupki wkłuwane kilka rzędów niżej, które dają świetny efekt promyczków wychodzących z bąbelków.






Gotowy dywan ma 114 cm szerokości i 148 cm długości. Do jego wykonania zużyłam 2,85kg sznurka nowosolskiego o grubości 3mm, czyli około 1.140 metrów. Dywan robiłam szydełkiem nr 6 przez 4 popołudnia (jakieś 15 godzin), co wydaje mi się całkiem przyzwoitym czasem biorąc pod uwagę fakt, że mam bardzo małe doświadczenie w szydełkowaniu, niektórych splotów w ogóle nie znałam i uczyłam się metodą prób i błędów - czyli robienia i prucia - aż do uzyskania zadowalającego efektu ;)
 

Ostatecznie dywan zgodnie z planem trafił do sypialni. I chociaż obawiałam się, że będzie się ślizgał po panelach, to nic takiego się nie dzieje. Dywan jest na tyle ciężki i duży, że nie przemieszcza się w sposób niekontrolowany.




Pozdrawiam serdecznie

Chałka z chrupiącą kruszonką

$
0
0
Zamarzyła mi się chałka - mięciutka, mleczna, ze słodką, chrupiącą kruszonką. To jeden ze smaków mojego dzieciństwa :) Taką pyszną chałkę często jadłam przed szkołą na śniadanie. Piekarnia była tuż za rogiem, więc chałkę jadło się jeszcze ciepłą - z masłem i miodem, które spływały po palcach... A do tego gorące kakao przyrządzone na mleku przyniesionym z pobliskiej mleczarni w kance ;)


Szukając dobrego, sprawdzonego przepisu trafiłam do Anety, prowadzącej bloga ilovebake.pl. W oko wpadł mi przepis na chałkę z kruszonką, zdjęcia wypieków przypominały mi chałkę, którą jadłam w dzieciństwie. Postanowiłam więc wypróbować przepis :)

CHAŁKA Z CHRUPIĄCĄ KRUSZONKĄ

Składniki na dużą chałkę
450 g mąki pszennej
1/2 szklanki ciepłego mleka
1/2 szklanki ciepłej wody
15 g drożdży świeżych
1 jajko
2 łyżki roztopionego i przestudzonego masła
3 łyżki cukru
1 łyżeczka soli

Składniki na kruszonkę
6 łyżek mąki pszennej
3 łyżki masła 
3 łyżki cukru


Dodatkowo
1 jajko do posmarowania wierzchu


Przygotować rozczyn - drożdże pokruszyć, wymieszać z 2 łyżkami mąki, łyżeczką cukru i mlekiem. Przykryć ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu aż "ruszą".

Mąkę przesiać do miski, dodać cukier, sól, jajko, ciepłą wodę, roztopione masło a na końcu rozczyn. Wyrabiać tak długo, aż ciasto będzie gładkie i zacznie odchodzić od ścianek miski.

Przykryć ciasto ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia - po upływie około godziny ciasto powinno podwoić objętość. Odpowietrzyć ciasto lekko wyrabiając, podzielić na 3 wałeczki, zapleść warkocz. Końce ścisnąć razem i podwinąć pod spód,żeby chałka się nie rozplotła.

Chałkę przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, przykryć ściereczką i pozostawić na pół godziny do wyrośnięcia. W tym czasie zagnieść kruszonkę z podanych składników. Chałkę posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać kruszonką.

Włożyć do nagrzanego piekarnika i piec ok. 30 min. w temperaturze 180 stopni aż skórka ładnie zbrązowieje.

___________________________


Upiekłam chałki z podwójnej proporcji. Stwierdziłam, że skoro ciasto drożdżowe można zamrozić, to chałkę na pewno też :)

Wyszły mi trzy chałki średniej wielkości i kilka "zaplecionych" bułeczek. Chałkę można zaplatać z trzech, czterech, pięciu a nawet sześciu wałeczków.  Z trzech wałeczków zaplata się w warkocz, tak jak włosy - chyba każdy to potrafi;)


Zapleść chałkę z większej ilości wałeczków to wyższy stopień wtajemniczenia. Na youtube pełno jest filmików instruktażowych, wybrałam dwa z nich  i spróbowałam upleść chałkę z czterech i sześciu wałeczków.




Nie do końca mi się to udało, na zdjęciach widzę, że popełniłam błędy. Na szczęście na smak chałki nie miało to wpływu ;) 


 Bułeczki uformowałam zaplatając krótki mały warkoczyk i podwijając końce pod spód.


Jedna chałka została po upieczeniu zjedzona jeszcze ciepła - z masłem i z miodem, tak jak w dzieciństwie :) Była wyborna! W środku mięciutka, na zewnątrz chrupiąca, z pyszną słodką kruszonką...


Polecam bardzo ten przepis, na pewno jeszcze nie raz będę piekła tę domową chałkę.


Pozdrawiam serdecznie

Kulki mocy z moreli i orzechów

$
0
0
Od czasu, kiedy po raz pierwszy zrobiłam daktylowe kulki mocy, zawsze mam ich zapas w zamrażarce :)  Kiedy najdzie mnie ochota na coś słodkiego, staram się zjeść zdrową słodką kulkę (albo kilka :P) zamiast kupnych słodyczy.

Wczoraj postanowiłam zrobić kulki bez dodatku czekolady. Użyłam tylko trzech składników: suszonych moreli, orzechów i wiórków kokosowych. A właściwie to dwóch składników, bo kokos to przecież też orzech ;)  

Suszone morele, chociaż dość kaloryczne, są bardzo zdrowe. Zawierają przeciwutleniacze działające antynowotworowo, opóźniają procesy starzenia, regulują ciśnienie, trawienie i pracę nerek, działają zasadotwórczo.
Przede wszystkim zawierają przeciwutleniacze, które mają działanie antynowotworowe i przeciwstarzeniowe. Morele wpływają pozytywnie na ciśnienie, trawienie i pracę nerek, działają też zasadotwórczo, powinny je więc jeść osoby cierpiące na nadkwasotę.
Swój słoneczny kolor morele zawdzięczają beta-karotenowi, żółtemu barwnikowi, z którego wątroba produkuje witaminę A. Beta-karoten to silny przeciwutleniacz chroniący nas przed szkodliwym działaniem wolnych rodników odpowiedzialnych za rozwój chorób cywilizacyjnych oraz przyśpieszających proces starzenia organizmu. Jest bezcenny dla oczu i nadaje skórze młody zdrowy wygląd. Wystarczy zjeść 3 morele dziennie, by dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość tego przeciwutleniacza.


http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/Morele-reguluja-cisnienie-opozniaja-starzenie-i-lagodza-nadkwasote_37023.html
Przede wszystkim zawierają przeciwutleniacze, które mają działanie antynowotworowe i przeciwstarzeniowe. Morele wpływają pozytywnie na ciśnienie, trawienie i pracę nerek, działają też zasadotwórczo, powinny je więc jeść osoby cierpiące na nadkwasotę.
Swój słoneczny kolor morele zawdzięczają beta-karotenowi, żółtemu barwnikowi, z którego wątroba produkuje witaminę A. Beta-karoten to silny przeciwutleniacz chroniący nas przed szkodliwym działaniem wolnych rodników odpowiedzialnych za rozwój chorób cywilizacyjnych oraz przyśpieszających proces starzenia organizmu. Jest bezcenny dla oczu i nadaje skórze młody zdrowy wygląd. Wystarczy zjeść 3 morele dziennie, by dostarczyć organizmowi odpowiednią ilość tego przeciwutleniacza.


http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/Morele-reguluja-cisnienie-opozniaja-starzenie-i-lagodza-nadkwasote_37023.html
rzede wszystkim zawierają przeciwutleniacze, które mają działanie antynowotworowe i przeciwstarzeniowe. Morele wpływają pozytywnie na ciśnienie, trawienie i pracę nerek, działają też zasadotwórczo,

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/Morele-reguluja-cisnienie-opozniaja-starzenie-i-lagodza-nadkwasote_37023.html


Suszone morele (ok.30 dag) namoczyłam w gorącej wodzie. 1 szklankę orzechów nerkowca również zalałam gorącą wodą. Odlałam wodę z moreli i orzechów i oba składniki delikatnie zblendowałam - tylko tyle, żeby się rozdrobniły i ładnie połączyły. 



Powstała dość gęsta pasta, z której pomagając sobie łyżeczką i często myjąc ręce (bo jednak masa klei się do rąk), uformowałam kuleczki wielkości małego orzecha włoskiego i obtoczyłam w lekko podprażonych na suchej patelni wiórkach kokosowych.


Gdy całkowicie ostygły, kuleczki włożyłam do szczelnie zamykanego pojemnika i umieściłam w lodówce. Ale długo tam pewnie nie poleżą, bo co chwilę po jednej podjadam ;) I po każdej obiecuję sobie, że to już ostatnia...


Kuleczki są pyszne - słodkie, lekko kwaskowe, mocno owocowe. Zupełnie inne od daktylowych, w których dominuje smak czekolady. 

Podejrzewam, że podobnie jak daktylowe, kulki morelowe można zamrozić. Jednak tym razem na pewno tego nie sprawdzę, bo za chwilę nie będzie czego zamrażać... Mniam :)


Pozdrawiam serdecznie
Viewing all 509 articles
Browse latest View live